Cześć Piękne Istoty!
Zdarza się Wam, ze nawet jeśli stosujecie super, sprawdzone kosmetyki i drogie maski lub olejki do włosów, one nie chcą się odżywić, a mówiąc prościej: wcale nie widać, że o nie tak pieczołowicie dbacie, bo wciąż są jakieś nijakie? Wina może leżeć w banalnych, codziennych czynnościach, na które nie zwracamy uwagi w codziennej pielęgnacji włosów, a które bardzo im szkodzą. Dlatego dziś zamiast poradnika pielęgnacji, stworzyłam dla Was ANTYPORADNIK. Sprawdźcie, CZEGO WŁOSY NIE LUBIĄ i jak o nie NIE dbać.
5 rzeczy, których nie lubią włosy
1. Prostownica, lokówka i inne gorące potwory
Włosy nie lubią zabiegów stylizacyjnych na gorąco. To dla nich istne piekło, które zaczyna się już od 40 stopni Celsjusza) pozbawia je wody z wnętrza, a ta bardzo, bardzo wysoka osiągająca około 200 stopni, jak w prostownicy rozrywa wewnętrzne mostki siarczkowe – tak zdewastowany włos jest oczywiście nie do odbudowania.
Unikajcie termo lokówek i prostownic i w ogóle gorąca jak ognia 🙂 a jeśli już naprawdę raz na jakiś czas musicie po nie sięgnąć – stosujcie termoochronne kosmetyki.
2. Niektóre “fajne” zabiegi fryzjerskie
Czarna lista zabiegów jest krótka, ale są na niej same „gwiazdy”:
rozjaśnianie, farbowanie, trwała ondulacja, dekoloryzacja, zagęszczanie i przedłużanie włosów. Uważajcie na każdy z nich. Oczywiście nikt Wam nie broni farbowania włosów, ale wraz z nim warto raz na jakiś czas zrobić w salonie zabieg odżywiający i w domu odpowiednio dbać o włosy.
3. Uszkodzenia mechaniczne
To nic innego jak nadgorliwe czesanie, szarpanie, mocne wycieranie włosów w ręcznik, a nawet poduszki, na których śpimy, niszczą znacznie włosy. Niby niewinne, ale „czynione” dzień po dniu uszkodzenia niszczą zewnętrzne struktury włosów. Do najgorszej zbrodni w tej dziedzinie należy zasypianie z mokrymi włosami po umyciu. To karygodny błąd, który szybko prowadzi do zniszczenia i fatalnego wyglądu włosów. Zresztą każda z Was pewnie dobrze wie, jak wyglądają takie włosy po obudzeniu – nijak nie chcą się ujarzmić, a my mamy na głowie tzw. szopę, czyli po prostu siano. Szczotkujecie włosy z rozwagą, zaczynajcie od dołu, stopniowo czeszcie je coraz wyżej, aby się nie plątały. Ponadto mokre włosy rozczesujcie grzebieniem o dużym rozstawie zębów i nie trzyjcie ich w ręcznik, tylko delikatnie odciśnijcie nadmiar wody.
4. Czynniki zewnętrzne
No wiem, wiem, że nie da się uniknąć mrozu, silnego wiatru czy intensywnego słońca, a one niszczą włosy w przyspieszonym tempie, w tym również ich cebulki.
Czynniki zewnętrzne mogą naprawdę poważnie dać w kość. Zabezpieczenie włosów przed słońcem i szkodliwym promieniowaniem UV i niskimi temperaturami jest mega ważne. Dziewczyny i chłopcy, panowie i panie – zawsze chrońcie włosy, bo dziś niszczeją one dodatkowo od smogu i toksyn.
Zimą i latem pamiętajcie o nakryciu głowy, a dodatkowo sięgnijcie po specjalne mgiełki lub olejki ochronne do włosów. Zimą stosujcie też nawilżacze powietrza, bo suche powietrze z grzejników wpływa źle nie tylko na włosy, ale i na cerę.
5. Woda
Taka niby niewinna rzecz jak woda może mocno zaszkodzić włosom: wystarczy, że jest twarda, a już minerały powodują osad na włosach i sprawiają, że włosy stają się sztywne i nie będą odpowiednio nawodnione. Wiem, jak to brzmi, dla mnie też to był paradoks, ale tak jednak jest. Przekonałam się o tym na wakacjach, gdy umyłam włosy w miękkiej wodzie – okazało się, że ta w moim mieście jest tragiczna, a nawet o tym nie wiedziałam.
Jeśli chcecie zmiękczyć nieco wodę z kranu – do ostatniego płukania włosów użyjcie roztworu z octu i przegotowanej wody. Zmiękczy, nabłyszczy włosy i zapewni skórze głowy odpowiednie pH. Aha, no i oczywiście uważajcie na chlorowaną wodę z basenu – ona bardzo pogarsza kondycję włosów.
To już wszystko, teraz odpowiedzcie szczerze przed sobą, ile z tych czynników ma wpływ na kondycję waszych włosów i… zminimalizujcie straty. Pozdrawiam!
Dodaj komentarz